W sobotę byłem na wyjeździe i nie mogłem zjeść domowego obiadku. Udałem się więc do pewnej sieci fast-food, a przede mną w kolejce stała pani o kolorze włosów takim samym jak moja luba. Jej dialog ze sprzedawcą wyglądał mniej więcej tak:
- Chce pani do tego frytki?
- Tak.
- Duże czy małe?
- Trochę takich i trochę takich.
Mina gościa bezcenna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz